...

Minimalizm — nie tylko o rzeczach

Podobnie jak w przypadku wielu osób moje minimalistyczne życie rozpoczęło się od odgracania, od pozbywania się nadmiaru rzeczy, od oczyszczania przestrzeni. Były bardzo klasycznie: większe i mniejsze sprzątania, wietrzenie szaf, rozterki przy regałach z książkami i szybsze bicie serca nad pocztówkami i listami zgromadzonymi przez blisko trzydzieści lat.

Minimalizm dla początkujących

To był zaledwie początek. Bardzo namacalny początek zmian, które miały nastąpić. Dziś myślę, że pozbywanie się nadmiaru rzeczy – tego co niepotrzebne i przestało służyć – jest bardzo dobrym startem na drodze do minimalizmu. Choć dylematów miałam co niemiara, to jednak dość szybko zobaczyłam efekty. 

Torby książek wyniesionych do biblioteki, kartony ubrań wysłanych do nowych właścicieli lub przekazanych Ubraniom do oddania (bardzo polecam), kilka koszy durnostojek i różnej maści akcesoriów nieużywanych od lat i dom nabrał nowego wyglądu. Zrobiło się luźniej, przestronniej i lżej.

Tylko gdy już zredukowałam zawartość szafy tylko do tego, co faktycznie noszę, gdy na półce zostały tylko książki, do których wracam, a w szufladzie mam tyle kubków ilu domowników (plus dwa, trzy dla znajomych) to wtedy… 

minimalistyczne przyjemności
Minimalistyczne przyjemności

Robi się przestrzeń

Pojawiło się więcej czasu i miejsca. A życie nie lubi próżni. Gdy już nie miałam tak wielu rzeczy do odkurzania, prania, prasowania, zmywania, mogłam się skupić na tym, co naprawdę ważne. Bo rzeczy, choć potrzebne, użyteczne i pomocne nie są ważne, tak naprawdę ważne. Więc co jest ważne? Na co przekierowuje się uwaga w minimalistycznym domu?

Na relacje. Na przeżycia. Na czucie. Na bycie. A może raczej na jakości tego wszystkiego. Bo niezależnie od ilości rzeczy, jaką mamy, zawsze jesteśmy w jakichś relacjach, choćby tej, która powinna pojawić się jako pierwsza, czyli z samym sobą. Zawsze coś przeżywamy i czujemy. Tylko przytłoczeni rzeczami, zakupami, promocjami, wymienianiem nowego na nowsze, przestajemy zwracać uwagę na jakość związków, odczuć, doświadczania zdarzeń.

kadry z minimalistycznej codzienności
Minimalizm codzienny

Minimalizm w praktyce

W moim życiu minimalizm rozlał się szeroko i przypomina deltę Amazonki lub Missisipi. Obejmuje naprawdę sporo obszarów, a jednak jakbym nie spojrzała, gdzie się nie obróciła, zawsze sprowadza się do jednego: 

JAKOŚCI rzeczy – bo nie chcę jednorazówek, przedmiotów i ubrań, które starczają na krótką chwilę lub dwa prania. Chcę rzeczy, które będą mi długo służyć.

JAKOŚCI relacji – uważniej przyglądam się relacjom w swoim życiu. Najuważniej tej z samą sobą, bo od niej wszystko się zaczyna, z niej wynikają wszystkie pozostałe relacje. Ale też relacjom z innymi ludźmi, temu, z kim chcę przebywać i jak blisko.

JAKOŚCI przeżywania – bardziej świadomie wybieram, w czym chcę brać udział, a z czym mi nie po drodze. Nauczyłam się, że w większości sytuacji mogę decydować, co chcę wpuszczać do swojego życia.

JAKOŚCI uczuć – może brzmi dziwnie, ale chodzi mi o prawdziwe, świadome czucie, a nie ślizganie się po powierzchni emocji lub spychanie ich. To też umiejętność wybierania sposobu, w jaki reaguję na wydarzenia, na które nie mam wpływu.

JAKOŚCI życia – wielkie i pojemne hasło, zasługujące na osobny wpis, ale najprościej rzecz ujmując, chodzi o jak najczęstsze bycie w tu i teraz. Świat programuje nas na zbyt długie rozpamiętywanie przeszłości lub zbyt częste zamartwianie się o przyszłość i przeżywanie życia innych.

Sztuka pozbywania się rzeczy

Minimalizm jest o pozbywaniu się. Minimalizm jest o rzeczach. Tak na powierzchni. 

Bo gdy zajrzysz głębiej, przyjrzysz się dokładniej, zobaczysz, że minimalizm jest o wyborze jakości. Jakości, którą Ty wybierasz, a nie która się przytrafia. 

Pytanie, jest w Tobie zgoda na taki wybór…

minimalistyczny wazon

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Seraphinite AcceleratorOptimized by Seraphinite Accelerator
Turns on site high speed to be attractive for people and search engines.